niedziela, 17 czerwca 2012

Do trzech razy sztuka!


Nareszcie zakońcyzłam rok akademicki. Z projektami i pracą na uczelnię mogę pożegnać się do października. Uff... teraz mogę wziąć się za moje ulubione czynności:D Praca w domu przy maszynie to poprostu wakacje marzeń. Nie wiedziałam nawet, że mogę aż tak bardzo zatęsknić za szyciem. W ostatnim poście pisałam, że stanę na głowie byle szyć, ale okazało się, że w ostatnich dniach sesji musiałam stawać na głowie żeby wykończyć ostatnie projekty... Tak, to było cięższe niż myślałam. Ostatnią noc sesji nawet nie zmrużyłam oka przez co na przegląd poszłam ledwo żywa. Mimo to wszystko poszo jak należy:)

Już w trakcie sesji Patrycja zaczaiła się na mnie i podsunęła pod nos swoje tkaniny, z których miałam stworzyć jej nowe kreacje. Jak tylko skońcyzł się szał projektowy, wzięłam się do roboty!
Proszę wybaczyć ale nie mogłam się powstrzymać aby nie umieścić tu rysunku poglądowego, Patrycji wizji na temat jednej z sukienek...:D


Efekt końcowy wygląda nieco inaczej niż na rysunku, ale to właśnie o taką sukienkę chodziło;)

To jednak nie koniec. Patrycja przyszła do mnie na masową produkcję:D Oj tak, musiałam trochę czasu na to przeznaczyć, ale efekt końcowy jest na prawdę satysfakcjonujący.

Druga sukienka (do niej też powstał rysunek, jednak nie jest już tak piękny jak poprzedni, więc powstrzymam się) powstała z delikatnej tkaniny strukturą przypominającą len, jednak bardziej delikatnej i lejącej. Krój miał być jak najprostszy. Minimum zaszewek, ale dopasowana. Główną atrakcją kiecki miał być dłuższy tył. Tak też się stało. Zaszewki powstały na biuście i na plecach, a talię posciągałam bokami:D

Na koniec szyfon! Oj z nim to miałam najwięcej kłpotu;) Szyfon był przeznaczony na koszulę z kołnierzykiem, bez rękawków i wiązaniem na dole. Wszystko było dobrze do momentu kiedy doszłam do szycia właśnie kołnierzyka. Musiałam go usztywnić. I tu klops! Biała flizelina przebijała na biało, szara wyglądała jeszcze gorzej, a czerwonej nie produkują(chyba). Dzonię w takim razie z ratunkiem to wszechwiedzącej Mamyyyy. Poradziła mi żebym zafarbowała flizelinę na czerwono, jednak musiałabym to zrobić nie na gorąco ze względu na klej znajdujący się na niej, co nie daje mi gwarancji, że farba utrzymałaby się tam dożywotnio. W końcu zdecydowałam się na podszycie kołnierzyka i listwy przy guziczkach delikatną czerwoną tkaniną. Zastanawiam się tylko teraz dlaczego ja nie wpadłam na to od razu...;)



A za zarobione pieniądze lecę kupić sobie jedwab na sukienkę...jejeje!


8 komentarzy:

  1. No, Kasiu ... jestem pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę:) W sumie to o to chodzi;)

    OdpowiedzUsuń
  3. druga sukienka i bluzeczka- prześliczne wykonanie! Dobra robota :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Serdecznie dziękuję:) Bardzo się cieszę, że ktoś docenia moje prace!

    OdpowiedzUsuń
  5. Extra Ci to wyszło. Bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Instant gratification, in relation to money no less
    than, is one area too many of us have become accustomed to super real some of the applicants could elect
    to drop out while others applied as late as the other day despite a june deadline
    for applications.

    OdpowiedzUsuń
  7. A jak ci się widzi to - https://arkadiacare.pl/ ? Czy to jest polecana agencja pracy dla opiekunek ludzi starszych w Niemczech? Czego tam można się spodziewać?

    OdpowiedzUsuń